poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Jak oni jedzą

Reporter podczas pracy zje wszystko. Wiadomo, że zdobyczne smakuje lepiej.
Pajda chleba ze smalcem to przykład zdobycznego jedzenia. Smakuje zawsze. (fot. Maria Sowisło).
Jeśli wiadomo, że na materiale trzeba będzie spędzić więcej czasu, a żarcia zdobyć się nie da, należy zabezpieczyć się wcześniej w domu. (fot. Daniel Frymark).
To jest wersja jedzenia zdobycznego dla odchudzających się. (fot. Daniel Frymark).

niedziela, 17 kwietnia 2011

Mój ci on

Są takie chwile w życiu kobiety, że świata wokół siebie nie widzi. Zdarza się to też fotoreporterkom

To był dzień, jak co dzień. Praca. Maria poszła do Chojnickiego Domu Kultury na rozdanie nagród. Trzeba było zrobić kilka zdjęć i po sprawie. Jednak ten wieczór zmienił jej życie.
Pod sceną wzdychała do zdjęcia ukochanego. Wyjmuje je z kieszeni zawsze kiedy ma trochę czasu. Patrzy na fotografię i przenosi się do krainy wiecznej miłości. Jest tam niebieskie niebo, zielona trawa, żółte słońce, a piwo ma prawdziwie złoty kolor. W jej myślach biegną przez łąkę ubraną w czerwone maki, padają sobie w ramiona pod dębem o rozłożystej koronie. Moczą nogi w błękitnej wodzie jeziora, a ryby delikatnie ocierają im się o pięty.
fot. Argymir Iwicki (Czas Chojnic)
Marzyła... Nagle ujrzała go. To był właśnie on. Stał na scenie. Jakby nieobecny. Jakby nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Znalazła go. Znalazła i już nie mogła stracić. Aparat wrzuciła na plecy i pobiegła na scenę. Rzuciła mu się na szyję. Wszyscy słyszeli - mój ci on. Mieli żyć długo i szczęśliwie. Wszystko by dla tego poświęciła. Chwile później gruchnęło na nią, jak piorun z jasnego nieba. - Maria, co ty robisz. Ja od roku jestem z Żanetą.
fot. Argymir Iwicki (Czas Chojnic)

niedziela, 10 kwietnia 2011

Darek mistrzem

Dariusz Kępa został bokserskim Mistrzem Gminy Konarzyny. Wszyscy rywale przegrali przez techniczny nokaut.

Obserwatorzy zawodów nie mieli wątpliwości. Darek musiał urodzić się w rękawicach bokserskich. Na zawody w gminie Konarzyny przyjechał z marszu, bez przygotowań, bez treningu. Poprzedniego wieczora obejrzał na VHS-ie Rocky 1 i 2. Co ciekawe, Darek wygrał wszystkie walki dnia nie podnosząc nawet ręki. Wystarczył bokserski zarost. Rywale padali przed nim, jak rażeni piorunem. Sędzia od razu wyliczał ich do dziesięciu. Nikt do dziś nie wie, jak dochodziło do tak ciężkich nokautów. Jedni spekulowali, że Darek przed walkami nie zjadł miętówki, inni że przeciwnicy padali ze śmiechu. Fakt faktem, że nieznany dotąd fighter zyskał wielką sławę i złoty medal. W środowisku bokserskim już mówi się o jego walce z Gołotą, może Sosnowskim, a nawet z którymś z braki Kliczko. Darek swoją karierę zaczął traktować poważnie. Od teraz znów nie zamierza trenować i przygotowywać się do kolejnych walk. Na ringu zobaczymy go ponownie za miesiąc na gali w Tuchółce.
fot. Michał Rytlewski (Czas Chojnic)

wtorek, 5 kwietnia 2011

Jeść czy być

To odwieczny dylemat kotletowego reportera. Jeść, czy robić fotki, kiedy jedzą? Oto jest pytanie.

fot. Argymir Iwicki, Czas Chojnic
Bartek nie znał na nie odpowiedzi. Przez dziesięć minut stał jak wryty. Kiedy kelnerzy kroili upieczonego przed chwilą prosiaka, on zastanawiał się czy cisnąć aparat w kąt i chwycić  za nóż i widelec. W jego oczach pojawiał się błysk za każdym razem, kiedy pomyślał o soczystym kęsie tego średnio wypieczonego prosiaka. W jednej chwili zapomniał, że przecież w dzieciństwie, jego ulubionym bohaterem z książek i kreskówek był Prosiaczek z Kubusia Puchatka. Do jego nosa dochodził zapach farszu spod mięsa. Zapomniał już jak, jako malec śmiał się do ekranu, kiedy przed jego oczami pojawiała się Ciocia Chrum Chrum z Misia Uszatka. W końcu pękł. Odłożył aparat i zatopił kły w mięsie. Jadł, jadł i jadł. Tłuszcz ociekał mu policzki, kapał na krawat, na spodnie. Nie zaprzątał sobie tym głowy. Urywał kolejne kęsy mięsiska. Nie mógł przestać. Skończył dopiero, kiedy zeżarł wszystko. Wytarł wargi w rękaw. Zawiesił aparat na ramieniu i poszedł do domu.