tekst i fot. Michał Rytlewski (Czas Chojnic)
czwartek, 1 listopada 2012
Praca dziennikarza jest coraz bardziej niebezpieczna
Cóż, żyjemy w czasach niebezpiecznych. W czasach, kiedy co krok natykamy się na jakieś zagrożenie. Dziennikarze z Chojnic dobrze o tym wiedzą. Od teraz do pracy w terenie używają kasków. Przecież wiadomo, jaka część ciała reportera jest najważniejsza.
czwartek, 13 września 2012
Michał ćwiczy przed występem w "Tańcu z gwiazdami"
![]() |
| fot. Daniel Frymark |
piątek, 3 sierpnia 2012
czwartek, 5 lipca 2012
Zamaskowany
Wojna idzie. Podobno kudłaci będą walczyli z łysymi. Daniel Frymark już się bunkruje.
fot. Piotr Hukało (Gazeta Pomorska)
sobota, 5 maja 2012
niedziela, 1 kwietnia 2012
Pracujący ze św....
Wojtek Piepiorka chciał wyrwać się z ciężkiej pracy w redakcji Tygodnika Człuchowskiego. Wchodząca na głowę naczelna, ciągle dzwoniące telefony ... ile można wytrzymać. Postanowił odprężyć się przy swoim hobby - fotografowaniu dzikiej przyrody. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy w lasku, w którym całował się ze swoja pierwszą dziewczyną, zauważył stado dzików - tak rozpoznał napotkane zwierzęta. Nie spękał, nawet nie pomyślał o tym, że mógłby przestraszyć się groźnych zwierząt. Zrobił mnóstwo ciekawych zdjęć. Na pewno wygra World Press Photo.
fot. Daniel Frymark, weekendfm.pl
wtorek, 14 lutego 2012
Co napędza Tygodnik Człuchowski?
Tylku u nas. Tylko my to ujawniamy. Nikt inny nie dowiedział się tego. Ta informacja, to efekt dziennikarskiego śledztwa i miesięcy żmudnej pracy. Znamy tajemnicę powstawania tematów w Tygodniku Człuchowski. Wyciekło do nas zdjęcie redaktor naczelnej zrobione kilka minut przed redakcyjnym kolegium.
Nie, nie w Człuchowski nie rozcieńczają. Maria Sowisło zaczyna przeważnie o 8.30.
Nie, nie w Człuchowski nie rozcieńczają. Maria Sowisło zaczyna przeważnie o 8.30.
fot. Wojtek Piepiorka, Tygodnik Człuchowski
niedziela, 1 stycznia 2012
Czy Mikołaj istnieje?
Dziennikarz i fotoreporter Staś od
zawsze marzył o spotkaniu z Mikołajem. Niestety, gdy miał lat 11
jego marzenia rozwiali brutalnie koledzy, z którymi codziennie grał
w kapsle przy pobliskiej Biedronce. "Co ty?! Głupi!? Przecież
święty mikołaj nie istnieje! To tylko bajka dla małych dzieci!"
- te kilka prostych zdań spowodowało w jednej chwili, że cały
świat Stasia się zawalił. "Jak to nie istnieje??", pytał
sam siebie łkając mały Staś. Od tamtej pory żadna Wigilia Bożego
Narodzenia nie była już taka sama. Choć przez kolejne kilkanaście
lat Staś ciągle jeszcze miał gdzieś głęboko ukrytą nadzieję,
że to, co z zimną krwią pstrykając w kapsle powiedzieli mu kiedyś
koledzy, to wierutna bzdura. Że mikołaj ISTNIEJE. I wtedy nadszedł
ten dzień: 29 grudnia 2011 roku Staś wybrał się na sesję Rady
Gminy Chojnice. Posiedzenie odbywało się w Silnie i Staś zabrał
się tam ze swoim znajomym. Miał przeczucie, że to będzie sesja
niezwykła. I to nie ze względu na tematy poruszane przez radnych -
"te zwykle są piekielnie nudne", myślał. Mimo że od
Wigilii upłynął już prawie tydzień, Staś cały czas myślał
jeszcze o Mikołaju. A właściwie o tym, że znowu gruby człowiek,
który przyszedł do jego domu z workiem pełnym prezentow, okazał
się być sąsiadem z niedalekiej wioski, co ponownie potwierdziło
tezę wypowiedzianą kiedyś przez kolegów. "Mikołaja
rzeczywiście nie ma", myślał Staś, jadąc jako pasażer
volvem znajomego, nie dając jednocześnie po sobie poznać, że jego
głowę zaprzątają myśli tak wielkiej wagi. Również siedząc na
sesji usiłował, jak gdyby nigdy nic, notować jej przebieg, by móc
napisać wspaniały artykuł i przekazać mieszkańcom gminy decyzje
radnych. Jednak nim zdążył zapisać dwie kartki w swoim notesie z
białymi księżniczkami na okładce, stał się cud... Do sali
wszedł - tak, to nie był sen (Staś uszczypnął się tak mocno w
ramię, że aż podskoczył) - do sali wszedł najprawdziwszy
Mikołaj! "Wiedziałem! Wiedziałem! No, qwa, wiedziałem, że
on istnieje!", wykrzyknął ucieszony Staś, wzbudzając wielkie
zainteresowanie wszystkich znajdujących się w sali osób. Nie
zważając na nic i na nikogo z impetem zerwał się z krzesła i
pognał w kierunku Mikołaja. Sprawdził brodę - prawdziwa!
Sprawdził wąs - no wcale nie przyklejony! Na koniec dał Mikołajowi
soczystego kuksańca w gruby brzuch. "Auuuuu, co ty qwa,
człowieku!?", zawył Mikołaj. "Przepraszam! Ale musiałem
sprawdzić!", odpowiedział Staś. "Teraz musimy sobie
tylko zrobić wspólne zdjęcie i już nikt nigdy nie wmówi mi, że
ty nie istniejesz!", powiedział do mikołaja i z dumą wypiął
się do wspólnej fotki. "To najszczęśliwszy dzień w moim
życiu", pomyślał. I nie zmącił tego uczucia nawet fakt, że
zaabsorbowany swoim odkryciem, zapomniał o sesji i artykule do
gazety. "Uj tam, napiszę o naszym spotkaniu", wyszeptał
do Mikołaja, gdy obaj lecieli saniami w siną dal...
Michał Drejer
fot. Michał Drejer, Radio Weekend
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)










